Dziś uszyłam rozkloszowaną sukienkę w stylu lat 60-tych. Jest ona uszyta z miękkiej flaneli pościelowej. Jej wzór łączą w sobie kwiaty i drobne groszki.
Normalnie dla ludzi nie szyje się z niej sukienek, jednak jak wiadomo lalki rządzą się swoimi prawami :)
Tył szyłam dziś inaczej niż zawsze. Po przygodzie z pozaciąganymi nitkami w sukience z poprzedniego wpisu
zmieniłam trochę styl.
Zawsze szyjąc np. sukienkę rozcinałam ją z tyłu tylko do pewnego miejsca, potem obszywając
je dookoła. Nie robiłam tego, by pójść na łatwiznę. Wręcz przeciwnie często utrudniam trochę szycie
dodając sobie więcej pracy, po to, aby sukienka była wykonana bardziej starannie lub by nauczyć się czegoś nowego. Stwierdziłam, że taki sposób sprawi, że tył będzie wyglądał jeszcze staranniej.
Dziś także zaprezentuję Lagoonę w zrobionych dla niej kolczykach handmade.
Część par zrobiłam jakiś czas temu, jednak dopiero teraz tak naprawdę się przydadzą :)
Te w dzisiejszym poście zostały zrobione wczoraj. Są piękne, jednak Lagoona może je nosić tylko do zdjęć, gdyż te pokaźne kolczyki mają metalowe części, a jak wiadomo mogą one z czasem spowodować
brzydki tzw. "efekt zielonego ucha". Najprościej mówiąc jest to reakcja winylu z metalem, wskutek czego
na lalce tworzą się niezbyt ładne zielone plamy.
Dlatego też Lagoona na co dzień nosi nieduże wkrętki z plastikowymi sztyftami jakich w sklepach
z biżuterią pełno :)
Zapraszam do oglądania!
I tył :)
I jak na lata 60. przystało kilka czarno-białych zdjęć :)
I jeszcze raz w kolorze!
Dziękuję za przeczytanie :)